czyli rozważania amatorskiego teoretyka futbolu
Wyobraź sobie, że siedzisz na trybunach stadionu piłkarskiego i oglądasz mecz. Tyle tylko, że ten mecz taki trochę dziwny. Grupka facetów (raz więcej, raz mniej, bo co chwilę ktoś wchodzi na boisko albo z niego schodzi) biega bez ładu i składu po murawie, marząc tylko o tym, żeby dobiec do piłki i kopnąć ją w dowolnym kierunku. Nikt nie wie, w którym kierunku ma strzelać. Linie boczne mogłyby równie dobrze nie istnieć. Ręka? Kto by się przejmował. Spalony? Nikt tu o czymś takim nie słyszał. Co to takiego? Tak mniej więcej wyobrażam sobie język bez gramatyki.
Od czasu do czasu zdarza mi się słyszeć, że ktoś nauczył się języka bez nauki gramatyki. Na poparcie tezy, że jest to możliwe, przytaczany jest zwykle ten sam nieśmiertelny argument: w końcu dzieci nawet nie wiedzą, co to gramatyka, a są w stanie nauczyć się biegle swojego języka ojczystego. Ciężko się kłócić z takim twierdzeniem – ale jednak spróbuję.
Pominę na razie kwestię tego, czy uczenie się „jak dziecko” jest rzeczywiście takim wspaniałym pomysłem. Mam tu sporo wątpliwości, ale to temat na osobny artykuł. Tu chciałbym się skupić na czymś innym. Uważam mianowicie, że nauka języka bez gramatyki jest po prostu niemożliwa. Gramatyka jest nieodłączną częścią języka – bez niej mamy tylko kupkę bezładnie walających się słów, z których niewiele wynika.
Jak więc jest z tymi dziećmi i dorosłymi, którzy gramatyki się w ogóle nie uczyli, a język umieją? Otóż jak najbardziej uczyli się gramatyki, tylko po prostu inaczej, niż się to przyjęło robić w szkole. Zamiast poznawać spisane przez autorów podręcznika reguły i robić ćwiczenia, sami wydedukowali te zasady i zaczęli je stosować w praktyce. Może nawet zrobili to podświadomie, może nie potrafiliby tych zasad ująć w słowa, ale to nie przeszkadza im korzystać z nich w mówieniu i pisaniu.
Czytałem kiedyś o jakimś arcymistrzu szachowym, który w podobny sposób nauczył się grać w szachy. Nigdy w dzieciństwie nie czytał żadnej książki o szachach, nikt nigdy nie dawał mu lekcji. Po prostu jako młody chłopiec obserwował uważnie, jak jego ojciec grywa w szachy z przyjacielem. Pewnego dnia przyjacielowi wypadło coś niespodziewanego i nie mógł wpaść na umówioną partyjkę. Kiedy chłopiec nieśmiało zasugerował, że może go zastąpić, ojciec uśmiechnął się z pobłażaniem, ale w końcu przystał na wspólną grę. Jakie było jego zdumienie, kiedy jego syn, grający w szachy pierwszy raz w życiu, rozgromił go w kilkunastu posunięciach!
Niektórzy lubią uczyć się języka tak, jak ten chłopiec nauczył się gry w szachy. Inni wolą sięgnąć po podręcznik.
Zanim przyjrzymy się dokładniej różnym sposobom uczenia się gramatyki, zastanówmy się, dlaczego jest ona tak ważna. Przychodzi mi do głowy kilka powodów:
- Gramatyka organizuje myśli, wprowadza porządek, pomaga okiełznać chaos. To tak, jakby tych bezładnie biegających po boisku piłkarzy nauczyć reguł gry, podzielić na drużyny, rozstawić ich na różnych pozycjach, a na koniec wyznaczyć sędziego, który będzie pilnował porządku. Nagle z szamotaniny, w której nie wiadomo, o co chodzi, robi się porządny mecz.
rysować duży nie zwierzę – chaos
Duże zwierzęta nie rysowały. – porządek (1)
Nie rysuj dużo zwierząt! – porządek (2)
Narysowałabyś nieduże zwierzę? – porządek (3)
I setki innych możliwości. A to tylko cztery słowa…
- Gramatyka niesie ze sobą znaczenie. Przyzwyczailiśmy się do myślenia, że nośnikiem znaczenia są słowa. A jednak okazuje się, że naprawdę wiele zrozumieć można na podstawie samej tylko analizy gramatycznej. Bardzo dobrze wyjaśnia to Lucyna Gołębiowska w książce „O giętkości języka”:
„Wyobraźmy sobie na przykład, że język polski, z dotychczasową swoją gramatyką, wzbogacił się nagle o szereg słów i że czytamy takie oto zdanie: ‘Biw Krocok prondowała Wizmowi galiłkę?’ Z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że Krocok to imię, nazwisko bądź przezwisko istoty płci żeńskiej (dowodem na to duża litera w środku zdania oraz końcówka słowa ‘prondowała’, które – domyślamy się na tej samej podstawie – określa czynność); ‘Wizm’ lub ‘Wizmo’ określa przypuszczalnie osobnika płci męskiej (‘Wizmowi’); a cała rzecz miała miejsce w przeszłości (‘prondowała’). ‘Galiłka’ – coś, co zostało Wizmowi na przykład dane, pokazane, odebrane, popsute – stanowi swego rodzaju łącznik między ‘Krocok’ i ‘Wizmem’. Wiemy ponadto, że ‘galiłka’ z punktu widzenia gramatyki jest rodzaju żeńskiego (‘galiłkę’), choć nie musi to być osoba. Domyślamy się też, że ‘biw’ może być słowem pytajnym typu ‘dlaczego’, ‘kiedy’ (świadczy o tym znak zapytania na końcu zdania).”
- Gramatyka ułatwia komunikację. Sama znajomość słów pozwala tylko bardzo ogólnie wyrazić, o co nam chodzi. W zasadzie dukanie wyuczonych ze słownika wyrazów jest niewiele skuteczniejsze od gestykulacji. Kiedy jednak dodamy do tego gramatykę, możemy wyrazić się jasno i precyzyjnie.
- Wreszcie wkładając wysiłek w opanowanie gramatyki, ułatwiamy zadanie naszym rozmówcom. Jasne, możemy zadowolić się szczątkową gramatyką i mówić cały czas rzeczy w stylu „Ja chcieć butelka woda”. Może nawet zostaniemy zrozumiani, ale odbiorca naszego komunikatu będzie się musiał dodatkowo namęczyć. Na krótką wymianę zdań może starczy mu cierpliwości, ale raczej nie będzie miał ochoty rozmawiać z nami godzinami.
Wróćmy teraz do tego, w jaki sposób możemy się gramatyki uczyć. Metod jest wiele, ale wszystkie rozmieszczone są gdzieś między dwoma biegunami. Z jednej strony mamy tradycyjne, szkolne podejście, które wielu osobom tak źle się kojarzy: wkuwanie na pamięć regułek, tabelek, wyjątków, odmienianie rzeczowników i przymiotników przez przypadki, studiowanie drobnych różnic między poszczególnymi czasami. I do tego ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia… Na drugim końcu spektrum mamy postawę, o której pisałem na początku: gramatyce nie poświęcamy podczas nauki w ogóle świadomej uwagi, licząc na to, że nasz mózg sam wydedukuje z tekstów, jak buduje się poprawne wypowiedzi. A pomiędzy tymi dwiema skrajnościami mieści się wiele podejść pośrednich.
Która metoda jest lepsza? Odpowiem wymijająco: to zależy od osoby. Niektórzy uwielbiają się uczyć gramatyki w sposób tradycyjny. W artykule Idealna metoda nauki języka pisałem między innymi o różnych typach inteligencji. Mam taką teorię, że osoby, które mają dobrze rozwiniętą inteligencję matematyczno-logiczną, znajdują dużą przyjemność w zgłębianiu zasad gramatyki. Sprawdź to – zrób test na Twój dominujący rodzaj inteligencji i zobacz, czy współgra to z Twoim zamiłowaniem (lub nienawiścią) do gramatyki. Jeśli się mylę, wyprowadź mnie z błędu w komentarzach!
Tak to już bywa, że skrajności rzadko są najlepszym wyborem. Z czym trzeba się liczyć, jeśli zdecydujemy się na jedno ze skrajnych podejść?
- Ci, którzy naukę gramatyki sprowadzają do wkuwania regułek i robienia ćwiczeń mogą mieć spore problemy ze swobodnym posługiwaniem się językiem. Zanim wypowiedzą zdanie, muszą dokładnie przeanalizować, czy na pewno wybrali właściwy czas, czy forma przymiotnika jest właściwa, a szyk wyrazów odpowiedni. Można świetnie znać zasady gry w piłkę, znać każdy najdrobniejszy przepis, a być beznadziejnym na boisku. Tak samo z językiem. Nawet doskonała znajomość gramatyki (i to połączona z bogatym słownictwem) nie sprawi, że będziemy swobodnie mówić w języku obcym. Czasem dobrze oderwać się od regułek i zdać się na intuicję, wyczucie, nawet za cenę popełnienia jakiegoś rażącego błędu.
- Z kolei osoby, które unikają podręczników do gramatyki jak diabeł święconej wody przypominają trochę człowieka, który kupił sobie supernowoczesny odtwarzacz DVD i postanowił nauczyć się obsługiwać wszystkie wyszukane funkcje, nie zaglądając ani razu do instrukcji. Da się? Pewnie tak, tylko że zajmie mu to dużo więcej czasu. Dobry podręcznik gramatyki to taka instrukcja obsługi, bez której można się wprawdzie obejść przy najprostszych zagadnieniach, ale bardzo ułatwia sprawę, jeśli chodzi o zaawansowane niuanse. Jeśli naprawdę chcesz opanować gramatykę języka bez sięgania do zewnętrznych pomocy, musisz się liczyć z tym, że czeka Cię ciężka praca. Samo nic się nie zrobi. Trochę tak, jak samotne poznawanie terenu, dla którego inni ludzi opracowali już mapy. Możesz przeżyć świetną przygodę, ale nie licz na to, że będzie łatwo.
Spróbuj określić, w którym miejscu spektrum się znajdujesz. Jeśli rozbiłeś obóz przy jednym z biegunów, zastanów się, czy nie byłoby dobrze zrobić kilka kroków w przeciwnym kierunku i poszukać złotego środka. Nie wiesz jak? Za tydzień zamieszczę kilka propozycji ćwiczeń, które pomogą Ci urozmaicić dotychczas stosowane techniki nauki gramatyki.
Tymczasem chętnie poznam Twoje zdanie na temat nauki gramatyki. Kochasz ją? Nienawidzisz? Ani Cię ziębi, ani grzeje? A może nie zgadzasz się z jakąś opinią przedstawioną w artykule? Daj znać w komentarzu!Etykiety: gramatyka, metody i techniki