Post w ramach akcji "W 80 blogów dookoła świata"
Dziś Europejski Dzień Języków! To doskonały powód do świętowania, a jak świętować – to w doborowym towarzystwie :-) Postanowiłem dołączyć do popularnej akcji blogerów językowych i kulturowych „W 80 blogów dookoła świata”, zwłaszcza, że w tym miesiącu temat wydał mi się szczególnie interesujący: „Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata?”. O angielskim i niemieckim napiszą z pewnością moje koleżanki, ja postanowiłem wziąć pod lupę esperanto. Zapraszam do lektury – tym razem nie tylko mojego posta, ale i kilkunastu innych!
Na fakt, że język, którym mówimy, wpływa na nasze postrzeganie świata, językoznawcy zwracają uwagę co najmniej od kilkudziesięciu lat. Kilka prostych przykładów:
- Niektóre języki nie rozróżniają np. między kolorem zielonym a niebieskim, określając je tą samą nazwą. W rezultacie ludzie mówiący tym językiem nie będą widzieli różnicy między niebieskim a zielonym samochodem - w każdym razie nie aż tak wyraźnej jak Polak, Niemiec czy Rosjanin.
- Czytałem kiedyś, że kiedy spytać Polaków, jakie przymiotniki pasują im do słowa „most”, najczęstsze odpowiedzi to słowa w stylu żelazny, ciężki, potężny itp. Na identyczne pytanie Niemcy odpowiadają lekki czy smukły. Wytłumaczeniem są podobno odmienne rodzaje gramatyczne: po polsku most jest rodzaju męskiego, po niemiecku (die Brücke) rodzaju żeńskiego.
- Nie musimy zresztą sięgać do języków obcych. Od kiedy nauczyłem się rozróżniać popularne gatunki ptaków, zupełnie inaczej patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość. Kiedyś zauważałem tylko „kruki” i „wróble”, dziś wiem, że to co widziałem to były np. wrony, gawrony, wróble i mazurki. Dzięki wzbogaceniu języka wzrosła moja uważność i spostrzegawczość.
Te wszystkie przykłady koncentrują się jednak na zasobie leksykalnym języka i, powiedzmy sobie szczerze, nie mają aż tak istotnego wpływu na nasze życie. Rodzi się pytanie: czy to wszystko? A może związek między językiem a postrzeganiem świata jest dużo głębszy? Może każdy język ma swojego ducha, który udziela się wszystkim ludziom, którzy nim mówią?
Weźmy takie esperanto. Nazywa się je często językiem sztucznym, ponieważ jego podstawy zrodziły się w umyśle jednego człowieka. Sztuczność nie kojarzy się dobrze, dzisiaj w cenie jest naturalność. Dlatego też wiele osób reaguje podejrzliwie, kiedy o esperancie słyszą pierwszy raz. Mają wątpliwości, czy w takim „sztucznym” języku można się naturalnie wyrażać. Czy można spontanicznie wyrażać swoje emocje? Czy można żartować? Czy można komuś wyznać miłość i nie zabrzmieć jak robot?
Moja odpowiedź brzmi: można. I mówię to z własnego doświadczenia (no dobra, nie wyznawałem nikomu miłości w esperanto, ale znam wiele szczęśliwych par, które dzięki esperantu się poznały). Otóż jeśli esperanto ma swojego ducha, to z pewnością nie jest nim sztuczność. Jest nim zdrowe i wyważone połączenie dyscypliny i porządku z jednej strony, a kreatywnej swobody z drugiej. Już wyjaśniam.
Najpierw dyscyplina i porządek. To widać już na pierwszy rzut oka. Jasne reguły gramatyczne. Brak wyjątków. Każdą literę wymawia się tylko w jeden sposób, a każdemu dźwiękowi odpowiada jedna litera. Każdy rzeczownik ma końcówkę -o, a każdy przysłówek końcówkę -e. Słowa typu kto, jak, wszędzie, nic, ileś tworzone są według logicznego systemu. Wszystko na swoim miejscu, wszystko jednoznaczne. Lewa półkula mózgu szaleje ze szczęścia!
Na tym etapie wiele osób się zatrzymuje i odchodzi zniechęconych, stwierdzając z przekąsem: „no przecież mówiłem, że to sztuczny język!” Szkoda. Bo gdyby nauczyli się podstaw i zaczęli go używać, dostrzegliby tę drugą, mniej oczywistą na pierwszy rzut oka stronę…
Przy całym tym rygorze, nie znam języka równie elastycznego i pobudzającego kreatywność, co esperanto. Widać to chociażby po szyku wyrazów w zdaniu. Ponieważ w esperanto funkcje gramatyczne są oznaczone odpowiednimi końcówkami, kolejność wyrazów można niemal dowolnie przestawiać, nie zmieniając znaczenia wypowiedzi. Znamy to z polskiego i innych języków słowiańskich (języki germańskie czy – jeśli się nie mylę – romańskie mogą tylko pozazdrościć):
Piotrek dał nauczycielce kwiaty.
to w końcu nie to samo, co:
Kwiaty Piotrek dał nauczycielce.
czy:
Nauczycielce Piotrek dał kwiaty.
czy nawet:
Kwiaty dał nauczycielce Piotrek.
Każde z tych zdań kładzie nacisk na coś innego, każde wyraża trochę inny odcień myśli.
Ale w esperanto to dopiero początek. Prawdziwa zabawa zaczyna się przy słowotwórstwie. Kilka tysięcy rdzeni wyrazowych, parędziesiąt przedrostków i przyrostków zmieniających znaczenie wyrazu i garstka końcówek gramatycznych. To lepsze niż superwypasiony gigazestaw klocków Lego. Z czegoś takiego można stworzyć naprawdę wszystko, ogranicza nas tylko fantazja. Nie wiesz jak powiedzieć stajnia? Nic prostszego. Bierzesz słowo ĉevalo (koń), przyrostek -ejo (miejsce, pomieszczenie) i masz ĉevalejo. Masz stajnię, w której trzymane są tylko źrebaki? Dobieramy jeden klocek i mamy ĉevalidejo. Chcesz z tego utworzyć przymiotnik? Zamień końcowe -o na -a i gotowe! A najfajniejsze jest to, że takie słowo zrozumie od razu każdy, kto zna podstawy języka.
Teraz wniebowzięta jest prawa półkula!
Nie będę mnożył przykładów, bo chcę, żebyście znaleźli czas na przeczytanie artykułów na innych blogach. Powiem więc tylko jedno: pamiętam, jak kilka lat temu, kiedy angielski znałem już na naprawdę wysokim poziomie, stwierdziłem, że dużo łatwiej i naturalnej umiem wyrażać się w esperanto niż po angielsku. Kiedy mówię czy piszę w esperanto, uruchamiają się we mnie pokłady kreatywności, których nie mam w sobie, posługując się innymi językami. Czuję lekkość, łatwość, swobodę… Wygląda na to, że języki rzeczywiście mają swojego ducha, który przechodzi na mówiącego!
* * *
A teraz zapraszam Was na inne blogi biorące udział w akcji. Zarezerwujcie sobie duuużo czasu, bo jest co czytać!
Angielski
Angielski dla każdego: Jak język angielski wpłynął na moje postrzeganie świata?
Następna Blogująca: Nie ta sama głowa - jak język obcy sprawia, że człowiek myśli o tym, o czym nigdy nie myślał
Hiszpański
Hiszpański na luzie: Przez hiszpańskie okulary. Jak język wpływa na nasze postrzeganie świata?
Holenderski
Język holenderski - pół żartem, pół serio: Język polski z holenderskiej perspektywy
Niemiecki
Niemiecka Sofa: Jak język niemiecki wpłynął na moje postrzeganie świata?
Blog o języku niemieckim: W 80 blogów dookoła świata: Jak język niemiecki wpłynął na moje postrzeganie świata?
Norweski
Pat i Norway: Jak język norweski wpłynął na moje postrzeganie świata.
Rosyjski
Rosyjskie Śniadanie: Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata?
Daga tłumaczy: Dlaczego akurat rosyjski?
Szwedzki
Szwecjoblog: Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata?
Wietnamski
Wietnam.info: Jak język wietnamski wpłynął na moje postrzeganie świata?
Włoski
Studia, parla, ama! Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata?
Jeśli prowadzisz bloga językowego lub kulturowego i chciałbyś się dołączyć do naszej grupy dyskusyjnej, napisz maila na adres: blogi.jezykowe1@gmail.com.Etykiety: W 80 blogów dookoła świata