Dziennik nauki

Lubię się oszukiwać. To, co myślę o sobie samym, często ma się nijak do rzeczywistości. Nawet moje wyobrażenia o tym, co robię, a czego nie, rzadko są obiektywne. Kiedyś byłem święcie przekonany, że na co dzień uśmiech nie schodzi mi z twarzy – do czasu aż stwierdziłem, że wielu ludzi widzi we mnie ponuraka (a przynajmniej osobę bardzo poważną). Uważałem się za człowieka niezwykle słownego – dopiero kilka szczerych rozmów pozwoliło mi zobaczyć, jak często nie dotrzymuję obietnic.

Źródło: Small Moleskine via photopin (license)

To nie jest tylko moja przypadłość, raczej ogólnoludzka. Nasz brak samoświadomości bywa porażający, a co najgorsze, blokuje wszelki rozwój. Dopóki nie dopuścimy do siebie prawdy, będziemy tkwić w samozadowoleniu, twierdząc, że przecież nie ma żadnego problemu. Dotyczy to wszystkich dziedzin życia, z nauką języków włącznie. Na szczęście można coś z tym zrobić: wystarczy do tego długopis i notes.

W świetnej książce Siła nawyku Charles Duhigg opisuje pewien eksperyment. Uczestnikom badania polecono, żeby przez kilka tygodni rejestrowali wszystko, co jedzą. Każdy większy posiłek, ale też każdą przekąskę. I tyle – żadnych analiz, wyznaczania celów czy innych dodatkowych zadań. Tylko zapisywać.

Okazało się, że z upływem czasu badani zaczęli się – sami z siebie – zdrowiej odżywiać. Co się stało? Otóż najprawdopodobniej skonfrontowali się z prawdą o sobie, która niespecjalnie im się spodobała. Papier nie zna litości. Każdy batonik, torebka chipsów, słodzony napój, o których na co dzień łatwo i szybko zapominamy, stoi jak wół na kartce i burzy nam dobre samopoczucie. To nie jest przyjemne uczucie. Ale może nas popchnąć w dobrym kierunku – do wprowadzenia drobnych zmian w żywieniu, które pozwolą nam zachować dobre zdanie o sobie samych.

Podobnie działa zapisywanie wydatków. Już sama świadomość, że dany zakup będę musiał wprowadzić do komputera, sprawia, że dwa razy się zastanawiam nad jego zasadnością. Albo stawianie na kartce papieru ptaszka za każdym razem, kiedy przerywam pracę, żeby sprawdzić pocztę, wejść na Facebooka czy obejrzeć coś na YouTube. Liczba ptaszków postawionych przez cały dzień może okazać się nieprzyjemnym zaskoczeniem. Ale zwiększona świadomość robi swoje. Następnego dnia tych przerw będzie pewnie mniej.

Uważasz, że uczysz się języka dużo i często? A może wręcz przeciwnie, sądzisz, że poświęcasz na to zdecydowanie za mało czasu? Może masz rację. Ale równie dobrze możesz się mylić. Jeśli chcesz poznać prawdę, załóż dziennik nauki!

Dziennik nauki to bardzo prosta sprawa. Po prostu zapisujesz każdy swój kontakt z językiem. Każde wykonane ćwiczenie, przeczytany tekst, odbytą lekcję, napisanego maila, każdą powtórkę słownictwa. Bez zbędnych szczegółów. Kiedy, co, jak długo. To wystarczy.

Postępuj tak przez dwa czy trzy tygodnie, a z pewnością zaczniesz zauważać rzeczy, które wcześniej były przed Tobą zakryte. Poszerzysz swoją świadomość. Być może samo poznanie prawdy skłoni Cię do podjęcia jakichś kroków, tak jak w przypadku eksperymentu z dzienniczkiem żywieniowym. Może sam dzienniczek nie wystarczy, może potrzebne będzie przemyślenie sprawy i podjęcie jakichś decyzji. Ale liczy się to, że będziesz mieć do dyspozycji dane, na podstawie których takie mądre decyzję będziesz w stanie podjąć.

Masz jakieś doświadczenia z rejestrowaniem nauki? Chciałbyś się podzielić? Dodanie komentarza jest bajecznie proste, a mnie sprawisz tym wielką radość :-)

Etykiety: , ,