Przybornik: Nauka z nagraniami

Pracując ostatnio nad rozwijaniem słownictwa czynnego w niemieckim wypracowałem sobie metodę, która bardzo dobrze się dla mnie sprawdza. Postanowiłem przedstawić ją na blogu, ponieważ jest to dobry przykład na to, ile rzeczy można zrobić ze zwykłym nagraniem w języku obcym.

Źródło: Fey Ilyas via photopin cc

Co Ci da to ćwiczenie?

Kilka rzeczy naraz. Jeśli wykonasz je zgodnie z poniższymi wskazówkami, będziesz miał okazję:
Dla mnie najważniejszy jest ten ostatni cel – w końcu zależy mi przede wszystkim na aktywizacji słownictwa. Ale fajnie, że przy okazji ćwiczę tyle innych rzeczy.

Czego potrzebujesz?

Krótkiego nagrania w języku obcym (najlepiej od 1 do 5 minut) i towarzyszącej mu transkrypcji. Tekst nie powinien być dla Ciebie zbyt trudny, ale powinien zawierać jakieś nowe słownictwo i struktury, których chciałbyś zacząć używać.

Gdzie znaleźć teksty z nagraniami? Oto kilka pomysłów:

Jak wygląda ćwiczenie?

Ja zazwyczaj postępuję według poniższego schematu:
  1. Słucham nagrania. Słucham raz nagrania i staram się zrozumieć, o czym ogólnie traktuje tekst. Taka wstępna orientacja w tematyce, słownictwie, poziomie trudności – a przy okazji ćwiczenie na rozumienie ze słuchu.
  2. Shadowing. Odsłuchuję ponownie nagranie, ale tym razem staram się powtarzać za lektorem wszystko, co usłyszę, z minimalnym opóźnieniem (ok. 1 sekundy). Na razie nie zaglądam jeszcze do tekstu, koncentruję się tylko na dźwięku. Oczywiście przy trudniejszych lub niezrozumiałych fragmentach wywieszam się, to normalne na tym etapie. Nic nie szkodzi. Nie cofam wtedy ani nie zatrzymuję nagrania, staram się po prostu jak najszybciej „wrócić do gry” i znowu zacząć powtarzać za lektorem.
  3. Odtwarzam nagranie z pamięci i nagrywam się. Staram się jak najwierniej powtórzyć to, co usłyszałem – wciąż nie zaglądając do transkrypcji. Na tym etapie idzie mi to zwykle dość koślawo, bo nie znam jeszcze dobrze tekstu, tak więc często pomijam całe fragmenty, przeinaczam sens, robię głupie błędy. Ale początki zawsze są trudne. Nagrywam się, żeby później móc zmierzyć postępy (korzystam z programu Audacity, ale nada się również zwykły dyktafon czy nawet stary poczciwy magnetofon).
  4. Czytam uważnie tekst i analizuję go. Teraz sięgam po tekst i analizuję go zdanie po zdaniu. Szukam w słowniku znaczenia nieznanych słów, aż wszystko stanie się dla mnie zrozumiałe. Zdania zawierające ciekawe konstrukcje lub wyrazy, które chciałbym zapamiętać, wrzucam do Anki.
  5. Czytam tekst na głos. Odczytuję tekst z pełnym zrozumieniem, żeby utrwalić sobie nowe struktury i słownictwo.
  6. Shadowing. Znowu powtarzam nagranie za lektorem, nie zaglądając do transkrypcji. Teraz idzie mi zwykle dużo lepiej, bo znam już tekst. Miejsca, w których mam trudności, sprawdzam potem w tekście i ćwiczę, czytając na głos.
  7. Odtwarzam nagranie z pamięci i nagrywam się. To samo, co w punkcie 3. Tym razem rezultaty są zwykle o dużo lepsze niż za pierwszym razem.
  8. Odsłuchuję własne nagranie i porównuję z tekstem. Zwracam przy tym uwagę na wszystkie miejsca, z którymi miałem problemy – pominąłem cały fragment, zapomniałem jakiegoś słowa, popełniłem błąd, użyłem banalnego sformułowania zamiast jakiejś ciekawej konstrukcji, którą zastosowano w tekście, a której chciałbym się nauczyć. Odczytuję na głos te trudniejsze fragmenty, żeby je sobie lepiej utrwalić.
  9. Znowu się nagrywam i porównuję z oryginalnym tekstem. Czyli powtarzam punkt 7 i 8. Zazwyczaj na tym etapie się zatrzymuję, chyba że odtwarzanie tekstu z pamięci idzie mi nadal bardzo źle. Nie chodzi mi jednak o to, żeby nauczyć się tekstu na pamięć i powtórzyć go bezbłędnie – wystarczy mi, jeśli dobrze oddałem sens, nie robiąc przy tym większych błędów i wykorzystując nowo poznane słownictwo i konstrukcje.
Praca z 3-minutowym nagraniem według powyższego scenariusza zajmuje mi zwykle niecałą godzinę. Na koniec odsłuchuję zwykle swoje pierwsze i ostatnie nagranie, żeby zobaczyć, jakie postępy udało mi się osiągnąć w ciągu parudziesięciu minut. Zazwyczaj są imponujące!

Oczywiście całą procedurę można dowolnie modyfikować. Ja sam nie trzymam się jej zwykle kurczowo, tylko dopasowuję do analizowanego tekstu i swojego nastroju w danym dniu. Niektóre punkty pomijam, inne powtarzam częściej. Spróbujcie sami dostosować ten sposób nauki do swoich potrzeb.

Co o tym sądzicie? Uczyliście się kiedyś w podobny sposób? A może macie pomysł, jak poprawić tę metodę? Zapraszam do komentowania!

Etykiety: , , , , ,